Termin ten w języku polskim rozpropagował jeden z najlepszych polskich kierowców sportowych Sobiesław Zasada. Jest to nawet tytuł jednej z jego książek. Oznacza on możliwie szybką jazdę, jednak bez obaw o utratę kontroli nad pojazdem czy też wypadek.
Czy szybkość bezpieczna jest zatem maksymalną prędkością z jaką można się poruszać zgodnie z przepisami? Nie! Czy jazda 20-letnim samochodem z 60-cio konnym silnikiem po autostradzie z prędkością 140 km/h jest bezpieczniejsza od jazdy na szerokiej drodze krajowej wśród pól samochodem nowym o mocy ponad 150 KM z prędkością 110 km/h? Czy prędkość 50 km/h zimą po oblodzonej jezdni w mieście jest bezpieczniejsza niż 60 przy małym ruchu, latem w tym samym miejscu? Nie. To jaką szybkość możemy uznać za bezpieczną zależy od wielu czynników.
Jednym z nich jest nasz samochód, jego moc, ograniczenia a także stan techniczny. Musimy być pewni, że przy prędkości z jaką się poruszamy będziemy w stanie zatrzymać pojazd odpowiednio szybko oraz, że nie utracimy nad nim kontroli szczególnie w trakcie wykonywania manewrów.
Kolejnym elementem jest droga po jakiej się poruszamy. Nie chodzi tylko o stan nawierzchni, ale również o pobocza (czy mamy gdzie uciec w nieprzewidzianej sytuacji), szerokość jezdni (czy bezpiecznie wykonamy każdy manewr) czy konfiguracje drogi (np. ślepe zakręty, niebezpieczne wzniesienia).
Równie ważne są warunki atmosferyczne. Brak odpowiedniej widoczności przez mgłę lub opady, oblodzenie nawierzchni czy silny wiatr boczny są wystarczającymi powodami do zmniejszenia prędkości. Często wydaje nam się, ze jesteśmy bezpieczni w trakcie złej pogody w naszych dużych i wygodnych samochodach przez co ignorujemy wyżej wymienione czynniki. Jest to jednak poczucie złudne. Warto przypomnieć sobie, że jedyne co nas trzyma na drodze w trakcie szybkiej jazdy to cienki kawałek gumy na asfalcie.
Uważajmy również na innych uczestników ruchu. Jakie jest natężenie ruchu kołowego i pieszego? Z jaką prędkością poruszają się pojazdy jadące w tym samym kierunku co my? Co dzieje się na przejściach dla pieszych i skrzyżowaniach? Musimy cały czas mieć kontrolę nad tym co dzieje się dookoła nas zgodnie z zasadą ograniczonego zaufania, w związku z czym musimy dostosować tak prędkość aby wszystko widzieć. Ponadto jeżeli jedziemy dużo szybciej lub wolniej niż cała reszta wówczas utrudniamy ocenę sytuacji innym kierowcom, którzy np szykują się do wykonania manewru wyprzedzania czy też skrętu w lewo. Łatwo wtedy o wypadek.
Na końcu dodam jeszcze przepisy ruchu drogowego. Problemem są niestety niektóre znaki. Często zdarza się, że przed ostrym zakrętem stoi znak "ograniczenie do 40", jednak my ten zakręt przejeżdżamy płynnie z prędkością 60 km/h, przed innym natomiast jest znak "ograniczenie do 60" a my z duszą na ramieniu przy tych samych warunkach pogodowych pokonujemy go z prędkością 55 km/h. Przez tak fatalne oznakowanie dróg kierowcy tracą do niego zaufanie. Nie zachęcam nikogo do łamania przepisów ale do myślenia, zarówno użytkowników dróg jak i ich zarządców. Może wydaje się niektórym, że 50 km/h w terenie zabudowanym to mało, jednak zderzenie samochodu z pieszym przy wyższej prędkości niemal zawsze kończy się ciężkim kalectwem lub śmiercią tego drugiego. Dlatego stosujmy się do zaleceń przedstawionych na znakach, możemy dzięki temu uniknąć nie tylko mandatu ale i wypadku.
Wszystkie wymienione elementy są czymś naturalnym dla doświadczonego kierowcy. Często nie zastanawiając się nawet nad nimi stosuje się on do nich podświadomie. Większy problem jest niestety z kierowcami młodymi stażem, brawurowymi czy nieostrożnymi. Szczególnie oni (choć inni również) powinni cały czas analizować swoją jazdę i starać się wyeliminować z niej błędy.
Super wpis
OdpowiedzUsuń